"No wreszcie chłopie", krzyczy mój mózg, uradowany faktem, że postanowiłem napisać notkę w starym stylu. Bez pierdolenia się w cenzurę, chociaż moi czytelnicy wspominali coś że: "za dużo przekleństw", jednak przelewam na papier swoje myśli, a ich nie cenzuruję, więc będzie tak jak ja chcę i chuj. Nie pisałem o sobie od ponad roku, będąc zbyt pochłoniętym sprawami, których nagromadziło się wręcz przytłaczająco wiele. Mógłbym wyjebać tutaj tekst na trzy strony o tym co się działo przez ten rok, ale są to sprawy zbyt osobiste by pisać o nich publicznie. Chociaż niejeden by się pewnie spuścił z podniecenia, bo co chłop odjebał to ja nawet nie...
Zamiast tego napiszę co się zmieniło, gdy koniec końców wróciłem do punktu wyjścia... (chociaż nie do końca).
1. Mam umowę o pracę. A tak, po czterech latach zapierdalania postanowiłem zacząć normalnie pracować, co prawda póki co za mniej niż wcześniej, ale jak przeliczyć to wszystko to wychodzi na to samo, mniej do łapy ale są inne profity. Chociażby to, że nie muszę stać w kolejce do bezrobocia z resztą ludzi których mi nawet nie żal ;)
2. Gdybym nie był już zbyt leniwy, by się gdziekolwiek ruszyć na nogach, kupiłem sobie samochód. Po kilku miesiącach jazdy stwierdzam, że dokonałem zajebistego wyboru i mój Fiat Bravo z 2000r. to świetny samochód. Tym co spodziewali się Audi albo BMW i teraz są zawiedzeni, serdeczny chuj w dupę.
3. Jest jedna zajebiście ważna rzecz której się nauczyłem. Eliminować ze swojego otoczenia ludzi którzy ciągną mnie w dół. Po spędzeniu wieczoru z takimi ludźmi, człowiek budzi się w podłym humorze, bez pewności siebie i chęci by coś zmieniać. Bo jak inaczej może skończyć się wieczór wysłuchiwania jak to jest źle i do dupy, no jak? Pewnego dnia pomyślałem sobie: "Stary, po co ci tacy znajomi? Znajdziesz sobie lepszych.". To było ciężkie i trudne na początku, ale teraz już nawet nie potrafiłbym do tego wrócić. A nowi znajomi znaleźli się szybciej niż się tego spodziewałem. To okrutne, ale każdy jest w pewnym stopniu egoistą i powinien chcieć dobrze przede wszystkim dla siebie samego. Inna sprawa, że jeśli sam siebie nie szanujesz, to inni też nie będą cię szanować. Szanuj siebie i swój czas, nie marnując go na bezwartościowe relacje.
Dość ssania pałki na dziś i tak już teraz większość, po przeczytaniu tego wpisu, będzie mnie miała za zarozumiałego kretyna. Ale chyba wiecie, że mało mnie to obchodzi. (A tak serio to mi się już nie chce) Będą jeszcze życzenia w święta, więc to nie koniec.
Powiedziałbym, Danielu, że wreszcie trafiłeś w sedno. To TY jesteś odpowiedzialny przed samym sobą za to z kim przestajesz. A z kim przestajesz takim się stajesz. Jeśli więc ktoś Cię w doły ciągnie to ... mu w ....ę (ja jednak troszkę się cenzuruję). Tylko tak dalej i się trzym. janjuz
OdpowiedzUsuń